Chciałem się z wami podzielić pewnym spostrzeżeniem. Niedawno zainwestowałem 1700 zł w mechaniczne zabezpieczenie mojego samochodu przed kradzieżą. System (mniejsza o nazwę) jest nowy i zaczyna podbijać Europę. Jak widać tani (jak na blokadę też nie jest), ale serwisy zapewniają, że jeszcze nikt go nie otworzył (przed laty podobnie było z zamkami gerdy). Jakiś czas po montażu tego ustrojstwa udałem się do znajomego mechanika w celu wymiany oleju. Kiedy zobaczył on to urządzenie parsknął śmiechem, a następnie otworzył je przy pomocy wykonanego przez siebie narzędzia - w mniej niż minutę !!! Potem pokazał mi 2 filmiki na youtube na których są dokładne instrukcje jak błyskawicznie sforsować takie urządzenie. Byłem w szoku. Mechanik uświadomił mi jak nieskuteczna jest miażdżąca większość zabezpieczeń które kosztują fortunę, stoją za nimi zapewnienia producentów jakie to cuda i twierdze - a dla przeciętnego (dosłownie - nie trzeba tu kasiarza) złodzieja to mniej niż minuta.
przejrzałem całą masę innych instrukcji dostępnych w internecie na temat otwierania sejfów, kasetek, zamków, gerd itp. i zbaraniałem. Każdy złodziej jest w stanie nauczyć się swojego fachu z internetu (stosując się do rad nauczyłem się otwierać proste zamki przy pomocy spinacza i spinki do włosów - w 20 minut).
Zdałem sobie sprawę, że podobnie może być z zabezpieczeniem kolekcji. Kolekcjonerzy kupują sejfy myśląc że przeciętny złodziej połamie sobie na nich zęby, a jedynie kasiarz dałby im radę (a przecież taki nie zajmie się naszą skromną kolekcją). I w tym myśleniu utwierdzają nas sprzedawcy takich zabezpieczeń mówiąc o ich mocy, ognioodporności - a my wierzymy i żyjemy spokojnie myśląc jak dobrze mamy zabezpieczoną naszą kolekcję. A tu niespodzianka. Może się okazać, że przeciętny dresiarz dostanie się do naszych skarbów w parę minut.
Nie wierzycie...? Sami poserfujcie po necie a zobaczycie...