W żadnym wypadku lynx, GNy są produkowane tak samo jak wszystkie inne monety obiegowe od grosza do 5 zł. Ja bardziej przyjrzałbym się firmom gradującym monety (mam tu na myśli polskie firmy), bo tam raczej szukałbym niedociągnięć - zresztą co jakiś czas słychać głosy, że opis na pudełku nie był zgodny z tym co wewnątrz - ale to nie miejsce na dyskusję tutaj. Mi bardzo chodziło o to, że większości osób wydaje się, że będą kupować monety i koniec, na tym kończy się numizmatyka. Wg. mnie numizmatyka to nie tylko sam krążek ale także wszystko to co z nim związane: literatura, tło historyczne etc. etc. Ja osobiście kładę bardzo duży nacisk na to, aby regularnie uzupełniać moją numizmatyczną biblioteczkę o starsze i nowsze pozycje numizmatyczne, bo bez tego wg. mnie nie ma prawdziwej i poważnej numizmatyki.
Spotkałem się z głosami, że książka A.Dylewskiego jest za droga bo kosztuje......130 zł. Na Boga, takiej książki nie kupuje się co tydzień - jest to pozycja która ukazuje się raz na kilkadziesiąt lat. Pomijam fakt ile pracy wymagało zdobycie wszystkim zdjęć i innych materiałów zawartych w książce - wydawnictwo ma ponad 300 stron, formatu 25 x 35 cm w twardej oprawie. Każda inna książka w księgarni takich gabarytów kosztuje ponad 200 zł a nawet więcej. Jeśli ktoś mówi, że 130 zł za taką "cegłę" to za dużo, to moim zdaniem jest żenujący i ma po prostu węża w kieszeni.
