10 złotych - 30. rocznica Czerwca 1976 r.,
Jeśli chcesz dodawać kolejne pozycje do swojej kolekcji skorzystaj z konta Premium - konto możesz kupić <TUTAJ>
Dla kont zwykłych możliwe jest zarządzanie kolekcją tylko do 10 wpisów.
Konto Premium możesz kupić <TUTAJ>
Pytania? Sugestie? Zapraszamy tutaj do dyskusji.
Aukcja | Stan | Cena osiągnięta |
Allegro (2007-05-17) | I | |
Allegro (2007-04-14) | I | |
Allegro (2007-03-17) | I |
Rocznica Czerwca 1976 w Ursusie
Do robotniczych protestów w czerwcu 1976 r. doszło po trwającym ponad pięć lat okresie spokoju społecznego, pod wielu względami największego w całych dziejach PRL, na tle załamywania nadziei wiązanych z rządami Edwarda Gierka i jego ekipy. Bezpośrednią przyczyną protestu była zapowiedziana w Sejmie przez premiera Piotra Jaroszewicza, a w praktyce już wprowadzona drastyczna podwyżka cen na wiele artykułów żywnościowych. Mięso i jego przetwory miały zdrożeć o 69 %, drób o 30 %, masło i nabiał o 50 %, a cukier nawet o 100%. Aby zrekompensować skutki tej podwyżki władze zapowiedziały wypłacanie rekompensat, ale ich zasady powszechnie uważano za skrajnie niesprawiedliwe. Ludzie zarabiający najmniej (poniżej 1300 złotych miesięcznie) mieli otrzymać po 240 zł miesięcznie, natomiast zarabiający najlepiej (powyżej 8000 zł) nawet 600 złotych. Wiele wskazuje na to, że właśnie ów skrajnie niesprawiedliwy charakter rekompensat pchnął robotników do protestów.
25 czerwca fala strajków wybuchła na terenie całego kraju. Rano wybuchły one w co najmniej w 54 dużych zakładach przemysłowych, a w ciągu całego dnia strajkowało łącznie około 60 tys. osób, w 97 zakładach w 24 województwach. W Radomiu, Ursusie i Płocku doszło do pochodów i manifestacji ulicznych, zakończonych starciami z milicją, a w przypadku Radomia dramatycznymi walkami ulicznymi. Do rozpędzania demonstracji władze użyły wyłącznie milicjantów, w zasadzie nie posiadających broni palnej. W konsekwencji jedynymi ofiarami śmiertelnymi starć byli Jan Łabędzki i Tadeusz Ząbecki, przygnieceni przyczepą ciągnikową wypełnioną betonowymi płytami, którą sami próbowali zepchnąć w kierunku milicjantów. W Ursusie i Płocku siły ZOMO interweniowały dopiero wieczorem, gdy po ogłoszeniu decyzji władz o wycofaniu się z podwyżek, manifestacje w praktyce dobiegały końca.
W Radomiu strajk zaczął się rano w Zakładach Metalowych im. gen. "Waltera" i szybko rozprzestrzeniał na następne zakłady. Robotnicy udali się pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, domagając się odwołania podwyżki. Ponieważ nikt nie potrafił nawiązać z nimi dialogu, nastroje w kilkutysięcznym tłumie radykalizowały się. Splądrowano i podpalono gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, Urzędu Wojewódzkiego oraz Biura Paszportów Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej, a kilkugodzinne walki uliczne z nadciągającymi z okolicznych miast siłami milicyjnymi miały bardzo gwałtowny charakter. Do tłumienia protestu, oprócz sił miejscowych, użyto jednostki ZOMO sprowadzone z Warszawy, Kielc, Lublina, Łodzi oraz słuchaczy Wyższej Szkoły Oficerskiej MO ze Szczytna. W sumie w ulicznych starciach wzięło tam udział około 1600 funkcjonariuszy mundurowych i kilkudziesięciu cywilnych.
W Zakładach Mechanicznych "Ursus" od rana strajkowała niemal cała załoga. Pracownicy udali się pod gmach dyrekcji. Gdy - podobnie jak w Radomiu - usłyszeli tam jedynie nawoływania o powrót do pracy, spontanicznie wyszli na przebiegające nieopodal tory kolejowe i zablokowali połączenia Warszawa-Kraków i Warszawa-Poznań, zatrzymując wszystkie pociągi. Demonstranci, siedząc przez cały dzień na torach, tworzyli żywą zaporę. Po południu podjęto próbę przecięcia szyn palnikiem acetylenowym, a gdy to się nie udało rozkręcono je, a następnie zmuszono maszynistę do zjechania z torów. Około godziny 21.20 oddziały ZOMO ostrzelały pozostałych na torach nielicznych manifestantów przy pomocy petard i gazów łzawiących, a następnie brutalnie zaatakowały. W Mazowieckich Zakładach Rafineryjnych i Petrochemicznych w Płocku strajkowano od rana, ale dopiero po południu uformował się pochód, który ruszył w stronę KW PZPR. Demonstracja - także dzięki temu, że działacze partyjni podjęli rozmowy - miała spokojny przebieg. Dopiero wieczorem, około godziny 21.00 została zaatakowana i rozproszona przez odziały milicji.
Wprawdzie w porównaniu z Grudniem '70 do robotników już nie strzelano, ale protesty spacyfikowano bardzo brutalnym biciem. Dramatyczne opisy wielokrotnego bicia i znieważania przy każdej okazji można przeczytać w dziesiątkach relacji i usłyszeć z ust wielu świadków. Zatrzymanych uczestników demonstracji przeprowadzano przez "ścieżkę zdrowia". Ustawieni w szpaler przed wejściem lub wewnątrz budynku funkcjonariusze milicji i ZOMO bili ich po całym ciele długimi, 75-centymetrowymi pałkami szturmowymi, bili pięściami, kopali. Zatrzymanych bito również w następnych dniach, w czasie przewożenia, przesłuchań milicyjnych, gdy szli na przesłuchania prokuratorskie i z nich wracali. Brutalność milicjantów i zomowców w Radomiu kierowała się nie tylko przeciwko zatrzymywanym, ale również przeciw przygodnie napotkanym na ulicy osobom. Śmiertelną ofiarą spotkania z milicyjnym patrolem według wszelkiego prawdopodobieństwa był Jan Brożyna, o którego zabójstwo oskarżono później świadków jego pobicia przez milicję. Zatrzymywani w Radomiu, Ursusie i Płocku stawali przed kolegiami i sądami. Latem i jesienią 1976 r. przed Sądem Wojewódzkim w Radomiu toczyły się procesy w czterech sprawach dotyczących grupy 25 osób - wytypowanych na "prowodyrów" wydarzeń. Osiem osób skazano na karę od 8 do 10 lat więzienia, jedenaście otrzymało karę 5 do 6 lat, a sześć na 2 do 4 lat. W Ursusie w dwóch procesach skazano siedem osób na kary od 5 do 3 lat więzienia.
Władze jeszcze wieczorem 25 czerwca wycofały się z forsowanego projektu podwyżki cen dzięki czemu - jak można sądzić nie doszło do eskalacji konfliktu, ani do zmian w kierownictwie. Premier Piotr Jaroszewicz - w odczuciu społecznym - główny odpowiedzialny za niefortunną podwyżkę cen zgłosił Edwardowi Gierkowi swoją rezygnację. Dymisja nie została jednak przyjęta. Skoro nie było "nowego kierownictwa", nie było także weryfikacji skrajnie niesprawiedliwych ocen wystąpień robotniczych. Co więcej, w wielu miastach na wyraźne żądanie Gierka władze partyjne zorganizowały wiece poparcia dla I sekretarza i jego polityki. Jednocześnie na masówkach tych publicznie napiętnowano "warchołów" z Radomia i Ursusa. Uczestnicy protestów z Czerwca '76 mogli więc mieć jedynie satysfakcję z tego, że władze wycofały się z przygotowywanej, a de facto już wprowadzonej podwyżki cen.